Tat te’nu kampam... Drukuj
środa, 17 października 2012 04:36
Ten temat nie ma końca...

Kiedy słuchamy harikatha to na początku pojawia się pragnienie, i my rozumiemy, że ten cel jest bardzo wzniosły, ale mimo tego nie chcemy nic robić. Wiemy, że tam, gdzie jest Kryszna - nie ma biedy, przywiązania, cierpień, smutku, zmęczenia. Tam nie ma żadnych problemów. W tym świecie jesteśmy zawsze mocno związani. Jesteśmy kontrolowani przez raja, tama i sattva, które nas wiążą i zmuszają do działania w określony sposób, przeciwnie do naszego pragnienia. Ale tam nie ma takiej niewoli. Tam nic nas nie związuje. Tam związywać nas mogą jedynie wstążki z włosów gopi i szarfa z turban na głowie Kryszny!

W tym świecie jest wielu różnych asadhu (tzn.fałszywych świętych). Dekorują oni swoje czoła tilakami, intonują harinama, ale dlaczego oni to robią? Sami nie rozumieją. Na zewnątrz starają się podążać praktyką służby oddania ale ich umysł jest asat, i on zawsze zwycięży, i nie jest możliwym, by go kontrolować. Umysł jest podobny do Bhismy Pitamahy, którego niemożliwym było zabić, jeśli było to przeciwne jego pragnieniu. Zwyciężyć Bhismę można było tylko wtedy, kiedy on sam tego chciał. Umysł też jest taki. W umyśle w każdej sekundzie pojawia się tyle różnych myśli i pragnień...pieniądze, żona, dzieci...W umyśle pojawia się idea: “Będę wykonywał bhajan, spełnię sukriti i otrzymam wszystkie te dobrodziejstwa.“ Jak z takim umysłem można wykonywać bhajan?Jestem bardzo słaby(dina) i nieporadny. Jak mogę rozmyślać o Twoich przygodach?

Słyszeliśmy, że jeżeli będziemy myśleć o Krysznie, wtedy wszystkie anarthy odejdą, ale dopóki anarthy nie odeszły - nie możemy myśleć o Krysznie! O rzeczach tego świata możemy myśleć bez wysiłku, godzinami przez przerwy. Jeżeli ktoś opowiada o zwykłych, codziennych sprawach, natychmiast słuchamy bardzo entuzjastycznie. Ale kiedy zabrzmi harikatha to jesteśmy gotowi uciec. Nasz umysł nie może się skoncentrować nawet na sekundę. Przyjechaliśmy do Vrindavan, żeby wykonywać bhajan, ale już po 2-3 miesiącach zaczynamy tęsknić za naszym własnym krajem. Myślimy: ”Och, my tam mamy to i tamto - myślimy. - Co ci ludzie robią tu we Vrindavan? Głupi ludzie...”

Jednak jeśli do naszego serca wejdzie nama, rupa, guna, lila-katha, to już nic nie będziemy musieli robić - nie będzie potrzeby, by podążać dharmą, udawać się na pielgrzymki, wielbić półbogów...Odkryjemy swoją wieczna naturę. Jeżeli otrzymamy tę sevę, to nawet samego Kryszny nie będziemy potrzebowali już o nic prosić. Wszystkim pragnieniom przyjdzie koniec. Sami tego nie możemy zrozumieć, ale z powodu ich łaski (guru-vargi i vaisnawów) w ciągu sekundy ta realizacja może wejść do naszego serca.

Wchodzimy do góry po drabinie bhajanu. Myślimy, że jednym susem możemy pokonać 20 kroków! Ale nie zapomnijcie - skąd zaczęliśmy? W ciągu jednego życia za wysoko w górę nie zajdziemy. Tylko dzięki osobistej bezprzyczynowej łasce towarzyszy Mahaprabhu możemy coś osiągnąć. Nawet jeżeli odwiedzimy wszystkie święte miejsca, będziemy cały czas czytać Śrimad Bhagavatam i dyskutować śastry; wciąż, dzięki swojemu wysiłkowi, nie jest możliwe osiągnięcie tych celów, które to można osiągnąć tylko dzięki łasce guru-vargi.

Kiedy Uddhava przybył do Vrindavan i usłyszał bezrozumne mowy Śrimati Radhiki, nie był w stanie nic zrozumieć. Jest on uczniem Brihaspatiego (guru półbogów), a to znaczy, że jest wielkim uczonym. On wszystko może wyjaśnić. Ale to było już poza jego możliwościami pojmowania. On zrozumiał tylko jedno: “Chcę być w ich towarzystwie i w tym nastroju. “

My jesteśmy tacy sami. Czytamy o tym w księgach ale nie rozumiemy, co one (gopi - przyp.tłum.) czują. Jedna kropla tego nastroju zapada w serce. Ale dlaczego Udhhava nie mógł w pełni zrozumieć nastroju gopi? Dlatego, że on obserwował to wszystko z zewnątrz, nie miał bezpośredniej sevy. Tylko kiedy jesteśmy w bezpośrednim towarzystwie tych, którzy mają w swoim sercu taki nastój i służymy im, wtedy oni mogą to nam wyjaśnić.

Kiedy pierwszy raz przyszedłem do Vrindavan do Didi, byłem jeszcze małym chłopczykiem. Przypominam sobie, co do mnie powiedziała: „Chcę Cię gdzieś zabrać. Na zawsze.” I ona zabrała mnie do Radha Damodara Mandir. Kazała mi obejść cztery razy samadhi Srila Rupy Goswamiego i potem powiedziała przed jego samadhi: “Oddaję Ci tego chłopczyka na zawsze.” Potem Ona powiedziała mi: “Teraz oddaję Cię Srila Rupie Goswamiemu. Nie ma nikogo, kto byłby wyżej niż On w tym świecie.” Pomyślałem: “On jest taki wzniosły a ja tylko jestem małym chłopczykiem. Jak mogę zbliżyć się do niego?” Ale Ona po prostu oddała mnie Jemu. W ten sposób jeżeli będziemy podążać za Vaishnavą, to w jednej sekundzie możemy osiągnąć to, czego dzięki swoim wysiłkom nie mogliśmy osiągnąć w ciągu milionów żyć.

Nasza inteligencja jest bardzo ograniczona. Jak samodzielnie może wszystko pojąć i znaleźć prawdziwą ścieżkę? Guru sam przyszedł do nas, zabrał nas i w ciągu sekundy przeniósł tam, dokąd sami nie możemy podskoczyć. On daje nam nieograniczony skarb, ale nie możemy użyć go zgodnie z jego przeznaczeniem. Jesteśmy jak małpy, które otrzymały bardzo drogą perłę. Na początku małpie perła bardo się podoba, ponieważ pięknie błyszczy. Ale już za kilka minut małpa się nudzi i zaczyna próbować perłę zębami: „Fuj, to zupełnie nie smakuje! I też złamałam ząb. Bezużyteczna rzecz, wyrzucę ją.”

Jeżeli nawet nie mamy żadnych dobrych cech, ale po prostu podążamy za guru-vargą, wcześniej czy później wszystko pojawi się. Po prostu mieszkajcie we Vrindavan, intonujcie “Radhe Radhe”, przyjmujcie prasadam, po prostu śpijcie tu gdzieś niedaleko od Imlitala lub Sevakunja...Najważniejsze, żeby był nastrój: „Niech będzie, co ma być, ale moja determinacja jest niczym niezmącona. Nigdy nie zostawiam tego miejsca i tych towarzyszy.” Co taki człowiek otrzyma? Żadna śatra nie jest w stanie tego opisać.

Ale jest jeden warunek. Koniecznie trzeba być bardzo pokornym. Trzeba bać się dumy i codziennie modlić się: ”O Gurudeva, o vaishnavowie, niechaj duma nie wejdzie do mojego serca.” Bhakti nie toleruje nawet zapachu dumy. Kiedy tylko pojawia się duma, bhakti odchodzi. Radharani mówi: „Nie mam ni kropli miłości do Kryszny, a moje łzy są jedynie przedstawieniem.” A my dwa dni wykonywaliśy bhajan i myślimy:” Tak, jestem wielki.”

Kiedy tylko zaczynamy być dumni, w tej samej sekundzie upadamy. I w tym czasie nie rozumiemy, co się z nami stało. Zauważamy to tylko wtedy, kiedy jesteśmy na samym dnie. Dopóki człowiek nie upadnie bardzo nisko, dopóty nie opamięta się.

25 września 2012, Vrindavan
Sripad Bhaktivedanta Madhusudana Maharaja
Tłumaczenie:
BV Sadhu Maharaj,
asystent: Isanghri-seva dasi