Porzucony pies Drukuj
środa, 30 lipca 2008 13:11
Viareggio, Włochy, 13 kwietnia 1999 roku

Tridandiswami Śri Śrimad Bhaktiwedanta Narajana Maharadża

[Ten wykład ukazuje się po raz pierwszy. Mimo upływu czasu jego treść nic nie straciła na aktualności. Opowiadając tę historię, Śrila Narajana bezskutecznie usiłował powstrzymać się od łez. By je otrzeć, chwycił róg swojej sanjasińskiej szaty i dotknął nią oczu. Miał na szyi cienką i delikatną girlandę z lawendy. Gdy unosił ręce do twarzy, włożył obie dłonie w środek girlandy. Pod wpływem szarpnięcia girlanda zerwała się i tworzące ją kwiaty posypały się na wszystkie strony. To, w połączeniu z faktem, że Śrila Maharadża ocierał łzy wzruszenia, doprowadziło wielu słuchaczy do łez.]

Dzisiaj poszedłem się przejść brzegiem morza. Intonowałem i przypominałem sobie różne zabawy Kryszny. Skupiłem się zwłaszcza na tym wersecie:

ewam-wratah swa-prija-nama-kirtja

dżatanurago druta-czitta ućczaih

hasaty atho roditi rauti gajami

unmada-wan nritjati loka-bahjah

[„Miłość do Boga przychodzi dzięki intonowaniu świętego imienia Najwyższego Pana. Wtedy bhakta pozostaje niezłomnie na pozycji wiecznego sługi Pana i stopniowo rozwija swoje przywiązanie do konkretnego imienia i konkretnej formy Najwyższego Pana. Z sercem przepełnionym ekstatyczną miłością, wybucha głośnym śmiechem, czasem płacze, a czasem krzyczy. Czasem śpiewa i tańczy niczym obłąkany, obojętny na to, co myślą o nim inni ludzie". (Śrimad-bhagawatam 11.2.40)]

Myślałem o tym wersecie w odniesieniu do wielbicieli, którzy rozwinęli swoją świadomość Kryszny do poziomu rati (bhawa). Rati to pierwszy przebłysk premy. Ci, którzy doświadczają rati, intonują imiona swoich ukochanych: Gowindy, Damodara, Madhawetiego, Radha-Gowindy, Radha-natha oraz wszystkie inne nasycone słodyczą imiona Pana Kryszny. Zapominają o nieśmiałości i zaczynają przypominać szaleńców. Ze łzami w oczach tarzają się po ziemi, czasem śmieją się bez powodu, czasem gorzko płaczą.

Zwyczajni wielbiciele na widok takiego zachowania pomyślą sobie, że ten bhakta oszalał. Uznają, że śmieje się, szlocha i tarza po ziemi bez najmniejszego powodu. Nie rozumieją - nie rozumie tego nawet Pan Brahma i inni półbogowie - czemu wielbiciele, będący w początkowym stadium miłości do Boga zachowują się w taki sposób.

Ci, których Kryszna nie przyciąga, którzy Mu nie służyli, którzy nie mają w sobie tej miłości i oddania, jakie widzimy u gopi, nie mogą osiągnąć takiego stanu. Te symptomy pojawiają się wyłącznie u najbardziej wzniosłego bhakty.

Kiedy spacerowałem dziś brzegiem morza, intonowałem i rozmyślałem nad znaczeniem tego wersetu, ujrzałem scenę, która poruszyła moje serce. Na drodze prowadzącej wzdłuż brzegu zobaczyłem psa. Wyglądał, jakby na kogoś czekał. Miał załzawione oczy, a wokół nich błoto. To był owczarek niemiecki. Kiedyś musiał być piękny i silny, teraz był stary i porzucony.

Najwyraźniej kogoś szukał. Uważnie wpatrywał się w każdy przejeżdżający samochód. Biegł ku przechodzącym obok ludziom, patrząc na nich z nadzieją w oczach. Potem znów biegł w stronę morza albo siadał, a jego oczy pełne były smutku.

Spytałem Bradżanatha i Lila-puruszottamę Prabhu: „Czy ten pies czeka na swojego pana, który spaceruje gdzieś w pobliżu?" Odpowiedzieli mi: „Nie, nie. Pewnie jego okrutny właściciel wyrzucił go, bo pies się zestarzał. Albo stwierdził, że pies mu się znudził. Zostawił go tutaj latem, kiedy nad morzem są tysiące ludzi".

Ten pan porzucił swojego psa, a teraz ten pies wspomina i zadaje sobie pytanie: „Gdzie jest mój pan? Tak bardzo mnie kochał. Codziennie mnie kąpał, okazywał mi tyle czułości. Ale gdzie jest teraz? Może mnie zgubił, więc pewnego dnia pojawi się tu i weźmie do samochodu". Wspominając uczucie i oddanie swojego pana, ten pies siedzi teraz i łka.

Dlaczego gopi opłakiwały rozłąkę z Kryszną? Dlaczego Śridham tak gorzko płakał? Czemu rozpaczał Śrila Rupa Goswami wraz z resztą Goswamich?

he radhe wradża-dewike cza lalite he nanda-suno kutah

śri-gowardhana-kalpa-padapa-tale kalindi-wane kutah

ghośantaw iti Sarmato wradża-pure khedair maha-wihwalau

wande rupa-sanatanau raghu-jugau śri dżiwa-gopalakau

[„Składam pełne szacunku pokłony sześciu Goswamim, czyli Śrila Rupie Goswamiemu, Śrila Sanatanie Goswamiemu, Śrila Raghunatowi Bhattcie Goswamiemu, Śrila Raghunatowi Dasa Goswamiemu, Śrila Dżiwie Goswamiemu oraz Śri Gopala Bhattcie Goswamiemu, którzy w każdym zakątku Wrindawan wołali głośno: »O, Królowo Wrindawan! O, Radharani! O, Kalito! O, synu Nandy Maharadża! Gdzie teraz jesteście? Na szczycie wzgórza Gowardhana czy pod drzewami nad brzegiem Jamuny? Gdzie jesteście?« W takim nastroju przejawiali swoją świadomość Kryszny". (Sad-Goswami-asztaka 8)]

Skoro pies może łkać, czemu nie mogą łkać towarzysze Najwyższego Pana? Ten pies może zapragnąć umrzeć. Idzie w stronę morza i płacze. Już ma wejść do wody, ale zmienia zdanie. Myśli: „Może mój pan wróci. Dlatego nie chcę umrzeć".

Z gopi jest podobnie. Pragną umrzeć, lecz już po chwili przypominają sobie słowa Kryszny: „Kiedyś wrócę".

Gopi czy inni wielbiciele, którzy rozpaczają z powodu rozłąki z Najwyższym Panem, czasem również śmieją się, gdy Pan się pojawia. Ale okrutny pan tego psa nigdy nie wróci, ponieważ jego uczucie przeminęło. Miłość zwykłego pana jest doczesna, tymczasowa, natomiast miłość Pana Kryszny jest transcendentalna. Kryszna może pojawić się przed swoimi bhaktami i przynieść im radość, lecz okrutni panowie z tego świata nie przyjdą.

Ten pies czekał bardzo długo. Nikt go teraz nie kąpie, nikt nie zabiera go do auta. Dlatego płacze. Widząc z oddali człowieka, ma nadzieję, że to jego pan. Ale kiedy przygląda mu się uważniej, znów zaczyna łkać.

Ten świat ma nas czegoś nauczyć. Jest niczym szkoła albo wyższa uczelnia. Od świata możemy nauczyć się wielu rzeczy, na przykład z tej historii z porzuconym psem. Dzisiaj uświadomiłem sobie, czemu gopi tak rozpaczają i płaczą. I czemu śpiewają. Powinniśmy zrozumieć te tematy, lecz nie pomoże nam w tym wysiłek naszego umysłu. Takie zrozumienie przychodzi tylko dzięki obcowaniu ze wzniosłymi wielbicielami Najwyższego Pana.

Ten pies pewnego dnia umrze, a jego okrutny pan nie wróci. Lecz Pan Kryszna daje się kontrolować swoim wielbicielom poprzez ich miłość do niego, dlatego Jego wielbiciele nie umierają. Kiedy z rozpaczy popadają w szaleństwo, Kryszna czasem pojawia się przed nimi, by ich uspokoić. Ale oni będą twierdzić, że widzieli go tylko we śnie. Będą się zastanawiać: „Może jestem obłąkany i dlatego wydawało mi się, że widzę Krysznę, ale tak naprawdę wcale Go nie widziałem". Tymczasem oni rzeczywiście widzieli Krysznę. W taki sposób miłość bhaktów do Niego staje się coraz bardziej intensywna.

Przyjaciel Kryszny, pastuszek o imieniu Madhumangal płakał gorzko. Madhawendra też. Modlił się: „O, mój ukochany Panie Mathury! Kiedy znów Cię ujrzę? Życie ze mnie uchodzi, dlatego proszę Cię, byś przyszedł i ukazał się moim oczom".

Śrimati Radhika, najpiękniejszy klejnot pośród gopi, modli się:

ha natha ramana prestha

kwasi kwasi maha-bhudża

dasjas te kripanaja me

sakhe darśaja sannidhim

[„O, Panie! O, mój ukochany! O, mój najdroższy, gdzie jesteś? Gdzie jesteś? Proszę Cię, przyjacielu o silnych ramionach, ukaż się swojej nieszczęśliwej służce!" (ŚB 10.30.39)]

Wszystkie gopi tak rozpaczają. One nigdy nie umrą, lecz ten pies tak. Jego okrutny pan też umrze, natomiast Kryszna i jego bhaktowie nigdy nie umrą. Kryszna jest zobowiązany, by pewnego dnia ukazać się ich oczom i pozwolić sobie służyć.

Powinniśmy iść w ślady gopi i innych towarzyszy Pana Kryszny.

(Konsultacja: Śripad Madhawa Maharadża i Bradżanatha dasa;

Zapis: Kryszna-wallabha dasi;

Z taśmy spisała: Anita dasi;

Redakcja: Śjamarani dasi;

Korekta: Waśanti dasi)